Robię sobie właśnie wieczór wspomnień i powtarzam stary serial z czasów młodości -
Robin of Sherwood. To chyba najciekawsza adaptacja legendy Robin Hooda, a w każdym razie ciekawa o tyle, że wprost odwołuje się do wierzeń pogańskich czy magicznych z wyraźnym dystansem do katolicyzmu. Ma swój klimat! No i muzyka zespołu Clannad też niczego sobie. Polecam wszystkim miłośnikom średniowiecza.